Strona wydawnictwa IDAM

 
Spektakl "Miasto bez kantów"
W czerwcu 2014 roku zapowiadałem, że pora odpocząć od wysiłku, jakim jest pisanie książek czy reżyserowanie przedstawień teatralnych. Wydawało się wówczas, że wreszcie znajdę czas na korzystanie z dobrodziejstw ogródka, odtworzenie przyjaźni (na które nigdy nie było dość czasu), uwolnienie od "przymusu" systematycznej pracy (bez którego nie da się tworzyć prozy). Wszystkie te plany straciły na aktualności po otrzymaniu z rąk radnych miasta Koła zaszczytnego tytułu "Honorowego obywatela miasta". Bo jak tu teraz przestać pisać o Kole? Jak tu nie myśleć o działaniu na rzecz kolskiej kultury? W takiej sytuacji po prostu nie wypada...
W latach 80-tych XX wieku Olga Lipińska wystawiła w Teatrze Telewizji dramat chorwackiego pisarza Ivo Brešana "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna". Tekst sztuki obnażał nadużycia władzy, deprawację społeczności przez lokalnego "kacyka" i powiązaną z nim koterię, wreszcie samotność jednostki wobec muru obojętności. Treść tej sztuki stanowi punkt wyjścia do przedstawienia "Miasto bez kantów", w którym nie zabraknie kolskich wątków. Oczywiście, na przestrzeni minionych lat gust i oczekiwania widza wobec teatru uległy istotnej zmianie, dlatego nie da się przenieść "wprost" tamtej sztuki. Stąd dodanie innych wątków, nie tylko wprowadzających na scenę ruch, ale i podnoszących tematy, których Ivo Brešan nie przeczuwał, a które wydają się być istotne z punktu widzenia współczesności. W pierwszym rzędzie chodzi o zasygnalizowanie widzowi, do czego prowadzi przesunięcie akcentów z rozwoju duchowego w stronę napierającego zewsząd konsumpcjonizmu. Aż prosi się, by zadać pytanie: być czy mieć? W naszym spektaklu podejmujemy próbę (ktoś może powiedzieć: naiwną) postawienia przed widzami tego pytania. Może nie jest jeszcze zbyt późno, by przypomnieć ten istotny z punktu widzenia każdego z nas dylemat?
Jest też jeszcze inna kwestia, którą chcemy poruszyć w naszym przedstawieniu: oblicze współczesnego kapitalizmu, w szczególności stosunek pracodawcy do pracowników. Mnożące się z każdym rokiem patologie zmierzają nieuchronnie do scen przedstawionych w filmie Charliego Chaplina "Dzisiejsze czasy". Scena przy taśmie to wypisz-wymaluj odpowiednik bieganiny pomiędzy półkami w pewnej firmie, gdzie monitor odlicza czas potrzebny pracownikowi na dobiegnięcie do półki z towarem. Jeżeli spojrzeć na to z boku, ciśnie się na usta jedno: w pościgu za pieniądzem (bo do tego finalnie rzecz się sprowadza) świat zwariował. Niczym innym jak oznaką owego szaleństwa jest również nadużywanie przez pracodawców (zwłaszcza w mniejszych ośrodkach) sytuacji na rynku pracy: plaga umów "śmieciowych", niegodziwe stawki płac, świadome nadużywanie form różnego rodzaju "bezpłatnych staży", agencje zatrudnienia, itd... A przecież może być zupełnie inaczej! Współczesne nam przykłady, i to z naszego miasta, pokazują, że pracodawca może traktować pracowników w sposób właściwy. Czas się opamiętać, bo następnym krokiem może być powrót do czasów Dickensa, a tego nikomu nie życzę.
W obsadzie spektaklu zobaczymy w większości te same twarze, które tak pięknie opowiedziały widzom historię Warthbrücken. To świetni ludzie, pełni pasji i poświęcenia. Już dla nich samych warto przyjść do Domu Kultury i zobaczyć przedstawienie, które dla Państwa przygotowujemy, a przecież to nie koniec atrakcji: bardzo ciekawa scenografia autorstwa Dawida Marszewskiego i Piotra Śniegockiego, niezwykłe kostiumy, choreografia Artura Zalasa, i wiele innych...